Dzisiaj jest czwartek, 25.04.24, imieniny: Erwiny, Jaroslawa

Ot, Ĺťycie

Z miłości do Harleya

Autor: Ewa Inn, data dodania: 05-03-2011 Z miłości do Harleya

Nie mogą doczekać się chwili, gdy znów zrzucą z siebie codzienne ubrania, często eleganckie garnitury, garsonki, a nawet sutanny. Ubierają skórzane kurtki i wysokie buty, zakładają kaski, pod szyjami zawiązują chusty. Gotowi są na kolejną randkę z ich wielką miłością, która na imię ma Harley.


W 1901 roku, w stanie Wisconsin w USA, panowie Harley i Davidson w przydomowej komórce opowierzchni kilkunastu metrów kwadratowych skonstruowali cztery silniki do ramy rowerowej. Do dziś krąży anegdota, Ĺźe pierwszy gaĹşnik zmontowali z puszki po pomidorach. Trzy lata póĹşniej stworzyli oni pierwszy model pojazdu przeznaczony do sprzedaĹźy, a juĹź wkrótce pokazało się na rynku 50 nowych maszyn o poetyckiej nazwie Milczący Szary Towarzysz. I tak oto narodziła się znana dziś na całym świecie spółka Harley-Davidson Motor Company, która od ponad stu lat produkuje legendarne juĹź motocykle.

CóĹź takiego magicznego jest w tych maszynach? Czemu ludzie w Stanach Zjednoczonych, Australii, Europie zakochują się w nich bez pamięci i na całe Ĺźycie? Co sprawia, Ĺźe wielu z nich wydaje wszystkie oszczędności, Ĺźeby zdobyć na własność to cudo motoryzacji? Czym wytłumaczyć setki godzin spędzanych w garaĹźu, na składaniu z części jedynego w swoim rodzaju  egzemplarza?

Harleyowcy mawiają, Ĺźe ich pojazd, to nie jest zwykły motor. To przyjaciel. To towarzysz podróĹźy, dzięki któremu będąc w drodze, jest się wciąż w kontakcie z naturą. Nie słuĹźy zwariowanej jeĹşdzie, a raczej majestatycznemu poruszaniu się po drodze. Jest on swoistym połączeniem prestiĹźu i luzu.

Ruch bez ideologii

JuĹź pół wieku temu na amerykańskich autostradach zaczęły pojawiać się pierwsze grupy miłośników tych ciężkich motocykli. Dwadzieścia lat póĹşniej i do Polski dotarł ten ruch. Dziś na świecie są miliony pasjonatów Harleya, tworzących subkulturę, w której bez znaczenia są poglądy polityczne, wyznania religijne, status społeczny, narodowość, grubość portfela, kolor skóry, wiek czy płeć. Nie moĹźna im przypisać Ĺźadnej ideologii. Jedyne co ich łączy, co jest istotne, co pozwala przynaleĹźeć do tej międzynarodowej społeczności, to zamiłowanie do Harleyów.

Harleyowiec to czasem samotny podróĹźnik, przemierzający asfaltem tysiące kilometrów, a czasem "zwierzę stadne", które lubi spotykać się z podobnymi sobie. Nie od dziś znane są Zloty, na które zjeĹźdĹźają się z najdalszych zakątków kraju, kontynentu, a nawet świata ludzie w skórzanych strojach, na swoich stalowych rumakach. To czas przedniej zabawy w towarzystwie ludzi, którym to samo w duszy gra, przy ulubionych rytmach rocka lub bluesa, w piknikowej, prawie Ĺźe rodzinnej atmosferze. Oczywiście bohaterami numer jeden w tym czasie są  ukochane, wyjątkowe, wypieszczone Harleye.

Dla okolicznych mieszkańców i turystów w czasie takich imprez najistotniejsze jednak są motocyklowe parady, w czasie których dumni motocykliści przejeĹźdĹźając ulicami miasta, z gracją prezentują swoje maszyny. Te wyjątkowe kawalkady zawsze wzbudzają sensację, zadziwiając swym widokiem. DĹşwięk wydobywający się z maszyn, jest rozpoznawalny nie tylko przez znawców motocykli. Niepowtarzalny, basowy, powolny warkot silnika budzi zachwyt i respekt. Miłośnicy swoich motorów rozkoszują się tym dĹşwiękiem, ale pewnie nie wszyscy wiedzą, Ĺźe ich producent zainwestował kilkanaście milionów  dolarów w laboratorium dĹşwięku, aby Harley mógł zachować swoje charakterystyczne brzmienie po dzień dzisiejszy.

Tak więc co jakiś czas, hałaśliwie i spektakularnie dają o sobie znać właściciele tych jednośladowych pojazdów. Jakie wzbudzają emocje u obserwatorów? Podziw? Lęk? Zazdrość? Pewnie wszystkiego po trosze. PrzecieĹź wielu z nas marzy o chwilach za kierownicą tej legendarnej maszyny, o wietrze we włosach, o pejzaĹźach na wyciągnięcie dłoni, o zapachach, które prawie moĹźna dotknąć, o wiernych przyjaciołach, których łączy wspólna pasja, o beztroskiej przygodzie, która chociaĹź przez chwilę daje poczucie wolności.

Jednak spora część społeczeństwa, traktuje Harleyowców jak podejrzanych dziwaków, którym lepiej nie wchodzić w drogę. Skąd się bierze ten stereotyp? Silni, twardzi faceci, w czarnych skórach, ciężkich buciorach, ozdobieni tatuaĹźami, tajemniczymi emblematami i biĹźuterią. Oho! Czujemy w kościach problemy! Ale czy słusznie? MoĹźe czas zapomnieć o scenach z amerykańskich filmów, w których obserwowaliśmy z przeraĹźeniem wyczyny motocyklowych gangów?  Harleyowcy, to nie banda dzikusów polująca na bezbronne dziewice w przydroĹźnych barach.

To zwykli ludzie, którzy na co dzień pracują, mają rodziny, piastują często waĹźne stanowiska i to zarówno mężczyĹşni jak i kobiety. MoĹźna spotkać wśród nich  pracowników fizycznych, naukowców, właścicieli firm, wykładowców, polityków, a nawet duchownych. Harleyowcy to nie tylko barczyści, długowłosi brodacze, którzy swoim wyglądem zdradzają zamiłowanie do nieskrępowanego stylu Ĺźycia. Często są to niewzbudzające Ĺźadnych podejrzeń osoby, Ĺźyjące obok nas. Nie afiszują się swoją pasją. Jednak co jakiś czas zrzucają z siebie "szarą codzienność" i stają się wolnymi ludĹşmi, którzy oddają się bezgranicznie swojej wielkiej miłości.


separ