Ot, Ĺťycie
Z miĹoĹci do Harleya
Autor: Ewa Inn, data dodania: 05-03-2011Nie mogÄ doczekaÄ siÄ chwili, gdy znów zrzucÄ z siebie codzienne ubrania, czÄsto eleganckie garnitury, garsonki, a nawet sutanny. UbierajÄ skórzane kurtki i wysokie buty, zakĹadajÄ kaski, pod szyjami zawiÄ zujÄ chusty. Gotowi sÄ na kolejnÄ randkÄ z ich wielkÄ miĹoĹciÄ , która na imiÄ ma Harley.
W 1901 roku, w stanie Wisconsin w USA, panowie Harley i Davidson w przydomowej komórce opowierzchni kilkunastu metrów kwadratowych skonstruowali cztery silniki do ramy rowerowej. Do dziĹ krÄ Ĺźy anegdota, Ĺźe pierwszy gaĹşnik zmontowali z puszki po pomidorach. Trzy lata póĹşniej stworzyli oni pierwszy model pojazdu przeznaczony do sprzedaĹźy, a juĹź wkrótce pokazaĹo siÄ na rynku 50 nowych maszyn o poetyckiej nazwie MilczÄ cy Szary Towarzysz. I tak oto narodziĹa siÄ znana dziĹ na caĹym Ĺwiecie spóĹka Harley-Davidson Motor Company, która od ponad stu lat produkuje legendarne juĹź motocykle.
CóĹź takiego magicznego jest w tych maszynach? Czemu ludzie w Stanach Zjednoczonych, Australii, Europie zakochujÄ siÄ w nich bez pamiÄci i na caĹe Ĺźycie? Co sprawia, Ĺźe wielu z nich wydaje wszystkie oszczÄdnoĹci, Ĺźeby zdobyÄ na wĹasnoĹÄ to cudo motoryzacji? Czym wytĹumaczyÄ setki godzin spÄdzanych w garaĹźu, na skĹadaniu z czÄĹci jedynego w swoim rodzaju egzemplarza?
Harleyowcy mawiajÄ , Ĺźe ich pojazd, to nie jest zwykĹy motor. To przyjaciel. To towarzysz podróĹźy, dziÄki któremu bÄdÄ c w drodze, jest siÄ wciÄ Ĺź w kontakcie z naturÄ . Nie sĹuĹźy zwariowanej jeĹşdzie, a raczej majestatycznemu poruszaniu siÄ po drodze. Jest on swoistym poĹÄ czeniem prestiĹźu i luzu.
Ruch bez ideologii
JuĹź póĹ wieku temu na amerykaĹskich autostradach zaczÄĹy pojawiaÄ siÄ pierwsze grupy miĹoĹników tych ciÄĹźkich motocykli. DwadzieĹcia lat póĹşniej i do Polski dotarĹ ten ruch. DziĹ na Ĺwiecie sÄ miliony pasjonatów Harleya, tworzÄ cych subkulturÄ, w której bez znaczenia sÄ poglÄ dy polityczne, wyznania religijne, status spoĹeczny, narodowoĹÄ, gruboĹÄ portfela, kolor skóry, wiek czy pĹeÄ. Nie moĹźna im przypisaÄ Ĺźadnej ideologii. Jedyne co ich ĹÄ czy, co jest istotne, co pozwala przynaleĹźeÄ do tej miÄdzynarodowej spoĹecznoĹci, to zamiĹowanie do Harleyów.
Harleyowiec to czasem samotny podróĹźnik, przemierzajÄ cy asfaltem tysiÄ ce kilometrów, a czasem "zwierzÄ stadne", które lubi spotykaÄ siÄ z podobnymi sobie. Nie od dziĹ znane sÄ Zloty, na które zjeĹźdĹźajÄ siÄ z najdalszych zakÄ tków kraju, kontynentu, a nawet Ĺwiata ludzie w skórzanych strojach, na swoich stalowych rumakach. To czas przedniej zabawy w towarzystwie ludzi, którym to samo w duszy gra, przy ulubionych rytmach rocka lub bluesa, w piknikowej, prawie Ĺźe rodzinnej atmosferze. OczywiĹcie bohaterami numer jeden w tym czasie sÄ ukochane, wyjÄ tkowe, wypieszczone Harleye.
Dla okolicznych mieszkaĹców i turystów w czasie takich imprez najistotniejsze jednak sÄ motocyklowe parady, w czasie których dumni motocykliĹci przejeĹźdĹźajÄ c ulicami miasta, z gracjÄ prezentujÄ swoje maszyny. Te wyjÄ tkowe kawalkady zawsze wzbudzajÄ sensacjÄ, zadziwiajÄ c swym widokiem. DĹşwiÄk wydobywajÄ cy siÄ z maszyn, jest rozpoznawalny nie tylko przez znawców motocykli. Niepowtarzalny, basowy, powolny warkot silnika budzi zachwyt i respekt. MiĹoĹnicy swoich motorów rozkoszujÄ siÄ tym dĹşwiÄkiem, ale pewnie nie wszyscy wiedzÄ , Ĺźe ich producent zainwestowaĹ kilkanaĹcie milionów dolarów w laboratorium dĹşwiÄku, aby Harley mógĹ zachowaÄ swoje charakterystyczne brzmienie po dzieĹ dzisiejszy.
Tak wiÄc co jakiĹ czas, haĹaĹliwie i spektakularnie dajÄ o sobie znaÄ wĹaĹciciele tych jednoĹladowych pojazdów. Jakie wzbudzajÄ emocje u obserwatorów? Podziw? LÄk? ZazdroĹÄ? Pewnie wszystkiego po trosze. PrzecieĹź wielu z nas marzy o chwilach za kierownicÄ tej legendarnej maszyny, o wietrze we wĹosach, o pejzaĹźach na wyciÄ gniÄcie dĹoni, o zapachach, które prawie moĹźna dotknÄ Ä, o wiernych przyjacioĹach, których ĹÄ czy wspólna pasja, o beztroskiej przygodzie, która chociaĹź przez chwilÄ daje poczucie wolnoĹci.
Jednak spora czÄĹÄ spoĹeczeĹstwa, traktuje Harleyowców jak podejrzanych dziwaków, którym lepiej nie wchodziÄ w drogÄ. SkÄ d siÄ bierze ten stereotyp? Silni, twardzi faceci, w czarnych skórach, ciÄĹźkich buciorach, ozdobieni tatuaĹźami, tajemniczymi emblematami i biĹźuteriÄ . Oho! Czujemy w koĹciach problemy! Ale czy sĹusznie? MoĹźe czas zapomnieÄ o scenach z amerykaĹskich filmów, w których obserwowaliĹmy z przeraĹźeniem wyczyny motocyklowych gangów? Harleyowcy, to nie banda dzikusów polujÄ ca na bezbronne dziewice w przydroĹźnych barach.
To zwykli ludzie, którzy na co dzieĹ pracujÄ , majÄ rodziny, piastujÄ czÄsto waĹźne stanowiska i to zarówno mÄĹźczyĹşni jak i kobiety. MoĹźna spotkaÄ wĹród nich pracowników fizycznych, naukowców, wĹaĹcicieli firm, wykĹadowców, polityków, a nawet duchownych. Harleyowcy to nie tylko barczyĹci, dĹugowĹosi brodacze, którzy swoim wyglÄ dem zdradzajÄ zamiĹowanie do nieskrÄpowanego stylu Ĺźycia. CzÄsto sÄ to niewzbudzajÄ ce Ĺźadnych podejrzeĹ osoby, ĹźyjÄ ce obok nas. Nie afiszujÄ siÄ swojÄ pasjÄ . Jednak co jakiĹ czas zrzucajÄ z siebie "szarÄ codziennoĹÄ" i stajÄ siÄ wolnymi ludĹşmi, którzy oddajÄ siÄ bezgranicznie swojej wielkiej miĹoĹci.