Smaczne pisanie
Cantucci - suchary dla oka, raj dla podniebienia
Autor: Ewa Inn, data dodania: 06-04-2010Nie wiedziaĹam o ich istnieniu do czasu, gdy obejrzaĹam pewien program kulinarny. Pani piekĹa Ĺrednio reprezentacyjne suchary i tak je zachwalaĹa, Ĺźe postanowiĹam je upiec. A gdy juĹź upiekĹam i skosztowaĹam, zakochaĹam siÄ w nich bezwarunkowo.
PamiÄtam, Ĺźe nawet gdy je wypróbowaĹam osobiĹcie, nie zdawaĹam sobie sprawy, co to za kulinarne cudeĹko zagoĹciĹo w mojej kuchni. JakiĹ czas potem, rozmawiajÄ c o pichceniu z koleĹźankÄ , pochwaliĹam siÄ, Ĺźe przetestowaĹam pewien przepis, a gdy padĹa nazwa ciastek, koleĹźanka oĹźywiĹa siÄ niebywale:
- Cantucci? JadĹam je we WĹoszech! One sÄ przepyszne! U nas teĹź moĹźna je kupiÄ, ale pĹaci siÄ za nie jak za zboĹźe! Koniecznie przeĹlij mi przepis.
PrzesĹaĹam wiÄc przepis, a jakĹźe! A sama nieco bliĹźej zainteresowaĹam siÄ tymi ciasteczkami.
Pierwszy udokumentowany przepis na to ciasto odnaleziono w XVIII w. we wĹoskim miasteczku Prato. ToskaĹskie cantucci, zwane teĹź “herbatnikami z Prato”, przez wszystkie nastÄpne stulecia zachowaĹy oryginalnÄ recepturÄ, chociaĹź doczekaĹy siÄ wielu wspóĹczesnych odmian. Podaje siÄ je zwyczajowo z lampka toskaĹskiego Vin Santo.
MoĹźe i faktycznie prawdziwy smak cantucci moĹźna odkryÄ dopiero w duecie z toskaĹskim, sĹodkim trunkiem, w którym ciastko macza siÄ przed spoĹźyciem, jednak ja nie przywykĹam do maczania niczego w winie, prócz moich ust. Natomiast przetestowaĹam moczenie migdaĹowego suchara w kawie i mogÄ gorÄ co poleciÄ tÄ czynnoĹÄ, o ile komuĹ nie przeszkadzajÄ rozmoczone okruchy na dnie filiĹźanki.
Jednak cantucci wyĹmienicie potrafi siÄ obroniÄ bez jakiegokolwiek namaczania! PoczÄ tkowo wydaje siÄ byÄ nieprzyjaznym dla naszych zÄbów kawaĹkiem zeschĹej kromki, jednak juĹź po chwili rozpĹywa siÄ w ustach, pozostawiajÄ c migdaĹowy smak z lekkÄ nutkÄ cytrusowÄ .
Zalet to ciasto ma wiele. ChociaĹź moĹźe pochĹania trochÄ czasu, to nie jest skomplikowane i Ĺmiem twierdziÄ, Ĺźe zawsze siÄ udaje. Zachowuje bardzo dĹugo ĹwieĹźoĹÄ, moĹźna je ponoÄ przechowywaÄ w zamkniÄciu tygodniami – piszÄ „ponoÄ”, bo jak do tej pory w moim domu nie miaĹo szans uchowaÄ siÄ tak dĹugo. MoĹźna je takĹźe zamroziÄ i szybko rozmroziÄ. Ĺwietnie siÄ sprawdza wiÄc jako rezerwa dla niezapowiedzianych goĹci lub jako upominek dla gospodarzy, których odwiedzimy bez zapowiedzi – o wiele wiÄcej radoĹci da im tuzin Ĺadnie zapakowanych w foliÄ, znanych na caĹy Ĺwiat ciasteczek, niĹź paczka chipsów bekonowych.
Jest jeszcze jeden plus domowego wypieku cantucci – sÄ niebywale tanie, zwĹaszcza gdy porównamy jego koszt z cenÄ gotowych ciasteczek, jakÄ podajÄ polscy producenci. MiaĹam niezĹy ubaw, gdy przejrzaĹam oferty sklepów wysyĹkowych, które za 10 dkg ĹźyczÄ sobie od 6 do nawet 11 zĹotych. Za garĹÄ mÄ ki, kilka jajek i torebkÄ migdaĹów taka cena? MiaĹa racjÄ moja koleĹźanka – trzeba pĹaciÄ jak za przysĹowiowe zboĹźe. Trzeba, chyba Ĺźe upiecze siÄ samemu.
Cantucci
300 g migdaĹów, 200 g cukru, 400 g mÄ ki, 4 jaja, 2 ĹyĹźki miÄkkiego masĹa, szczypta soli, ĹyĹźeczka proszku do pieczenia, starta skórka z cytryny lub pomaraĹczy. Dodatkowo: 1 jajo + ĹyĹźka mleka do smarowania ciastek.
PoĹowÄ migdaĹów naleĹźy drobno posiekaÄ lub zmieliÄ na grubÄ kaszÄ. ResztÄ zostawiÄ w caĹoĹci, razem z Ĺupinkami. WymieszaÄ razem wszystkie skĹadniki. Z powstaĹego ciasta uformowaÄ dwa waĹki o Ĺrednicy ok. 4 cm, podsypujÄ c obficie mÄ kÄ . UĹoĹźyÄ waĹki na blasze, wyĹoĹźonej pergaminem. Piec w piekarniku okoĹo 25, w temperaturze do 150 stopni C. WyjÄ Ä podpieczone waĹki, lekko ostudziÄ, pokroiÄ w ukoĹne kromki i rozĹoĹźyÄ ponownie na blachÄ. PosmarowaÄ wierzchy kromek roztrzepanym jajkiem z mlekiem i wstawiÄ do piekarnika na 20 minut. WyjÄ Ä ostudziÄ, obróciÄ i posmarowaÄ jajkiem drugÄ stronÄ ciastek i ich brzegi. Ponownie wstawiÄ do piekarnika i podpiekaÄ aĹź siÄ zrumieniÄ .
Czy to moczone w sĹodkim winie, czy w kawie, czy w czekoladzie na gorÄ co, czy teĹź pochĹaniane bez zwilĹźania w czymkolwiek – ĹźyczÄ smacznego, zajadajÄ c sie kolejnym ciasteczkiem o toskaĹskich korzeniach.