Dzisiaj jest czwartek, 28.03.24, imieniny: Anieli, Gedeona

Na sportowo

Położyć się na chodniku i umrzeć

Autor: Ewa Inn, data dodania: 15-01-2012 Położyć się na chodniku i umrzeć

Zazwyczaj nie mogę doczekać się najbliĹźszego biegu ulicznego, oczami wyobraĹşni widzę, jak sunę jego trasą ze słuchawkami w uszach i wierzę, Ĺźe tym razem będzie lepiej niĹź zazwyczaj, bo przecieĹź wciąż biegam, więc siły coraz więcej i hartu ducha teĹź. I co? Startuję w kolejnym biegu i znów przekonuję się, Ĺźe orłem nie jestem, a właściwie to pewnie nie będę nigdy.


Tak było i ostatnim razem – w czasie Gliwickiego Biegu Orkiestrowego. Na starcie zwyczajowo towarzyszył mi zapał, którego mógłby pozazdrościć niejeden biegający Kenijczyk. PrzecieĹź to tylko 10 km. To tylko osiem okrążeń do zaliczenia. I co? Po dwóch okrążeniach kompletna klapa! Opuściły mnie wszelkie siły i Ĺźałowałam, Ĺźe wystartowałam. Co jest grane?! – dręczyłam się pytaniami. ToĹź biegam juĹź pół roku, toĹź mam za sobą trzy półmaratony, czemu więc tym razem zdycham ze zmęczenia juĹź po pierwszych kilometrach?

Część biegaczy wyprzedzałam, więc nie było jeszcze tak źle, ale im dłużej biegłam, tym gorzej było ze mną. Odliczałam okrążenia jak każdy uczestnik biegu. Przy trzecim już włosy wyrywałam z głowy, że nawet połowa dystansu jeszcze nie za mną. Nachodziły mnie myśli, żeby zejść z trasy i przerwać te katusze, ale wiedziałam, że muszę zwalczyć tę słabość, bo gdy już dotrę do mety, to będę jak zawsze przeszczęśliwa.

Trasa dłuĹźyła mi się niebywale. Jakoś zaliczałam kolejne okrążenia. JuĹź sama nie wiem, na której rundce zaczęli mnie brać inni – rozpoczęło się dublowanie. Biegli przy tym tak lekko, jakby dopiero wystartowali. Nie bez zazdrości łypałam okiem spod zmęczonej powieki na ich umięśnione, wybiegane, dłuuuuugie nogi i susy, jakie tymi nogami uskuteczniali. Psia kość! Takim to o wiele łatwiej biegać, gdybym miała metr osiemdziesiąt, to teĹź bym tak zasuwała! A ja z moimi krótkimi nogami, które w dodatku waĹźyły po kaĹźdym następnym kilometrze o pięć ton więcej, to mogłam sobie najwyĹźej pomarzyć o takim stylu biegania.

Dobiegałam po kolejnym okrążeniu do linii mety, przy której miły człowiek kierujący kończących bieg w odpowiednie miejsce, za kaĹźdym razem pytał: ostatnie okrążenie czy biegniemy dalej? A ja uśmiechałam się grzecznie i resztką sił jęczałam: jeszcze biegnę. A w duchu myślałam: jaki tam koniec, przede mną jeszcze trzy pieprzone okrążenia… jeszcze dwa… jeszcze jedno cholerrrrrne, długie okrążenie! I znów ta sama trasa, te same chodniki, ten sam fotograf mijany na trasie, ta sama wierna mĹźawka otulająca moje udręczone, rozpalone ciało, zlane co najmniej siódmym potem.

AĹź w końcu dotrwałam jakoś do finiszu, nagle znalazłam siły, Ĺźeby przyspieszyć, bo skoro juĹź się tu znalazłam, to przecieĹź naleĹźałoby zaliczyć „Ĺźyciówkę”. Jest! O tak, jest! Upragniona meta i „Ĺźyciówka” i medal na szyi! I ta sama co zawsze myśl juĹź po wszystkim, Ĺźe byłam zbyt miękka, Ĺźe rozczulałam się nad sobą jak zrzędliwa baba a nie twarda biegaczka, która przecieĹź lubi biegać i lubi tę zdrową rywalizację z innymi i tę walkę z samą sobą. I dziwiłam się, jak zawsze, czemu w czasie biegu tak niewiele wiary we mnie, czemu po trzecim kilometrze miałam ochotę połoĹźyć się na chodniku i umrzeć, byle juĹź nie kazali dalej biec.

Na szczęście te wszystkie wątpliwości i nieprzyjemne emocje szybko mijają a ja bogatsza o nowe doświadczenia biegowe, kolejny raz poznaję samą siebie. To poznawanie bywa bolesne, bo czyż przyjemna może być świadomość, że jest się wciąż słabym i fizycznie i psychicznie? Bo czyż miłą może być świadomość, że już nigdy nie będzie się lepszym od długonogich, o połowę młodszych biegaczy?

Miłe to czy nie, nie dam sobie jednak odebrać przyjemności biegania. Jutro znów odwiedzę mój ulubiony park i spokojnie, bez parcia na zegarek, przemierzę alejkami 7 kilometrów, unosząc dłoń w geście pozdrowienia, gdy będę mijać podobnych mi parkowych biegaczy. A w kalendarzu juĹź uśmiechają się do mnie kusząco nazwy następnych biegów ulicznych, w których mam zamiar, a jakĹźe, uczestniczyć.


separ