Dzisiaj jest środa, 08.05.24, imieniny: Achacego, Dezyderii

Z pazurem

Ciąża to nie choroba?

Autor: Ewa Inn, data dodania: 15-03-2010 Ciąża to nie choroba?

MoĹźna normalnie funkcjonować z brzuchem po samą brodę aĹź do dnia porodu, moĹźna teĹź wylegiwać się z nogami do góry od dnia, gdy tylko lekarz potwierdzi ciążę. Nikogo nie dziwi, Ĺźe spora część kobiet wybiera drugą opcję, skoro ma taką moĹźliwość, natomiast dziwi biczowanie pracodawców, którzy okazują niechęć do ciężarnych pracownic.


Zdaję sobie sprawę, Ĺźe są ciąże zagroĹźone, Ĺźe są kobiety, które bardzo ciężko znoszą stan błogosławiony, Ĺźe są przypadki, gdy ciąża uniemoĹźliwia pracę zawodową i rozumiem, Ĺźe takie kobiety muszą pozostać w domu, w trosce o dobro własne i nienarodzonego dziecka. To nie podlega Ĺźadnej dyskusji. Jednak wiem, Ĺźe ogrom kobiet najzwyczajniej w świecie wykorzystuje moĹźliwości, jakie daje ciąża, aby zrobić sobie wolne od pracy na wiele tygodni lub miesięcy. Szukam w pamięci kobiet, które przez całą ciążę były aktywne zawodowo. Znalazłam dwie. A znajomych matek mam przecieĹź ogrom. 

WskaĹşnik frajerstwa 

Ja równieĹź jestem matką. Dwukrotnie miałam przyjemność być kobietą ciężarną. Zima, lato, upały, mrozy – maszerowałam do pracy. Nudności, obrzydliwe migreny, megabrzuch, obrzęk nóg, ból kręgosłupa, ucisk na pęcherz, niemiłosierna zgaga, bolesne kuksańce w wątrobę, kłopoty z oddychaniem – ja to wszystko znam, przez wszystko przeszłam. Prócz tych dolegliwości posiadałam równieĹź… wysoki wskaĹşnik frajerstwa, objawiający się tym, Ĺźe zarówno w wypadku pierwszej, jak i drugiej ciąży do pracy chodziłam dzielnie do końca ciąży, nie zaliczając ani jednego dnia zwolnienia lekarskiego. 

Mogłam wybrać inne rozwiązanie, poniewaĹź jedno z pierwszych pytań, jakie zadaje lekarz prowadzący ciążę, to czy chcę zwolnienie lekarskie. Ot tak. Bo to przecieĹź ciąża. Bo moĹźna ten stan wykorzystać. Bo nikt nie sprawdzi czy zwolnienie jest zasadne. Bo za ten okres i tak otrzymuje się stuprocentowe wynagrodzenie. Więc jeśli kobieta nie posiada wysokiego wskaĹşnika frajerstwa, to z chęcią przyjmuje propozycję lekarza. I często te kobiety właśnie, które zarzekały się przed pracodawcą, Ĺźe ciąża nie będzie miała Ĺźadnego wpływu na ich pracę, niespodziewanie podrzucają świstek od lekarza i znikają na długi czas. I potrafię to zrozumieć, Ĺźe ciężarne wybierają przejście ciąży z dala od zakładu pracy, nawet gdy ich stan pozwala na aktywność zawodową. Po co dzień w dzień nosić do pracy swój wielki brzuch na opuchniętych nogach, skoro moĹźna w tym czasie poleĹźeć w łóĹźku, oglądając telenowele lub czytając poradnik dla przyszłych mam? Przyjemnie jest skupić się wyłącznie na ciąży, wypoczywać w domowym zaciszu, zwłaszcza, Ĺźe po rozwiązaniu wszystko się zmienia, świat staje na głowie, a kobieta na długi czas moĹźe zapomnieć o błogim spokoju i wypoczynku. Gdyby nie mój wyĹźej wspomniany wskaĹşnik i mało dziś modne poczucie obowiązku, to teĹź pewnie bym skorzystała z tego dobrodziejstwa. 

Jak dbamy, tak mamy 

Jednak my, kobiety, musimy słono zapłacić za naduĹźywanie tego przywileju. Przestajemy być wiarygodne dla części pracodawców, którzy jak ognia boja się młodych kobiet w wieku rozrodczym. Czy powinno nas to dziwić? DuĹźa firma nie odczuwa boleśnie braku ciężarnych kobiet na stanowisku pracy, poniewaĹź zawsze moĹźna tak zorganizować pracę pozostałych osób, Ĺźeby praca w danym dziale nie „kulała”. Jednak dla małej firmy to ogromny problem i wcale mnie nie dziwi, Ĺźe gdy właściciel takowej raz „sparzy” się na ciężarnej pracownicy, zrobi wszystko, aby uniknąć takiego ryzyka. WyobraĹşmy sobie, Ĺźe w firmie pracuje pięć osoby na krzyĹź i zatrudnia się kobietę, która ma np. pociągnąć całą księgowość i płace, a do tego powinna prowadzić sekretariat.  Kobieta zachodzi w ciążę, a po czasie stan, który rzekomo nie jest chorobą, okazuje się dla pracodawcy równie duĹźym kłopotem co schorowany pracownik. W sekretariacie za biurkiem jest pusto, księgowość leĹźy odłogiem, a i wynagrodzeń nie ma kto policzyć. Pracodawca musi szybko wykombinować nowego pracownika, od nowa zaznajamiać go ze specyfiką firmy, a przy tym ciężarnej pracownicy nie moĹźe zwolnić. I co? Czy to faktycznie Ĺźaden problem? Czy to nie powinno zniechęcać przedsiębiorców? Czy ich obawy są bezzasadne? Czy powinni naraĹźać własną firmę na kłopoty i na dezorganizację pracy dlatego, Ĺźe kobieta ciężarna jest pod kloszem? Nauczeni, jakby nie było przykrym doświadczeniem, pewnie myślą: - Ok, niech sobie są pod kloszem, ale nie w mojej firmie! 

Niedawno w telewizji poruszono problem ciężarnych pracownic, a Ĺźeby lepiej zobrazować bezduszność pracodawców, dziennikarka pozwoliła sobie na małą prowokację. Wykonując telefony do firm szukających pracowników, przedstawiała się jako kobieta ciężarna. Jaki był efekt, kaĹźdy moĹźe się domyśleć. A ja zastanawiałam się czy gdyby owa dziennikarka sama była pracodawcą, to z otwartymi ramionami przyjęłaby do pracy kobietę w ciąży? Prowadzenie firmy to biznes i juĹź. Wszyscy byśmy sobie Ĺźyczyli, Ĺźeby ciężarna była łakomym kąskiem dla pracodawcy, ale tak nie jest i nie moĹźna temu się dziwić. 

Ciąża nie choroba? Pracodawcy mają inne zdanie na ten temat. Dla nich zatrudnianie ciężarnej jest jednoznaczne z utratą pracownika na długi czas. I to my, przyszłe matki, w duĹźej mierze same pracujemy na taki, często jednak krzywdzący stereotyp. Przez krótkowzroczne naduĹźywanie swoich przywilejów, podcinamy gałąź, na której siedzimy. Niestety.


separ