Ot, Życie
Galerianki - nowy styl życia czy stara jak świat prostytucja?
Autor: Ewa Inn, data dodania: 25-09-2009
Wyrosła nam nowa generacja nastoletnich prostytutek, które zarzucają sieci na klientów w handlowych pasażach. Galerie – cóż za praktyczny wynalazek. Można w nich załatwić już wszystko!
Jakie czasy, taka prostytucja
Niegdyś prostytutki, aby zareklamować swoje ciało, musiały sterczeć na ulicy, łowiąc klientelę w nie zawsze komfortowych warunkach. Dziś co sprytniejsza nie musi kusić potencjalnych „usługobiorców” pod przysłowiową latarnią. Cywilizacja wkroczyła również w obszary tej profesji. Z nogami na biurku „panienki” mogą lansować się dowoli – internet, a w nim portale towarzyskie, czat, kamerki. Niektóre ograniczają się do cyber-sexu za doładowanie konta telefonu, inne umawiają się z klientami w „realu” na całkiem realną schadzkę, za całkiem realną gotówkę. Życie (erotyczne) nie lubi jednak monotonii – internet i banalny „sex za doładowanie” młodym dziewczyną już nie wystarcza. Prostytucja kusi powrotem na ulicę.
Subkultura „szczurów supermarketu”
Jeszcze nie tak dawno słowo „galeria” oznaczało dla nas kolekcję dzieł sztuki czy też balkon w teatrze. Dziś już zapomina się o tych znaczeniach, dziś galeria to przede wszystkim pasaż handlowy, a w nim ogromna ilość sklepów, restauracji, kawiarni, salonów piękności, miejsc do zabawy dla dzieci a czasem i kaplice. Zaczynamy spędzać w nich coraz więcej czasu, niepostrzeżenie przenosząc tam życie rodzinne i towarzyskie. To już nie są miejsca, do których wpada się jedynie z listą sprawunków i wychodzi z pełnym koszykiem zakupów. Galeria to… styl życia!
Supermarkety, hipermarkety, galerie - coraz większe, piękniejsze, stają się małymi, ekskluzywnymi miasteczkami tętniącymi życiem. A tam gdzie tętni życie a pieniądz pachnie intensywnie, pojawia się też pokusa szybkiego zarobku, niekoniecznie w zgodzie z zasadami moralnymi. Wyrosła nam więc nowa generacja nastoletnich prostytutek, które zarzucają sieci na klientów w handlowych pasażach. Galerie – cóż za praktyczny wynalazek. Można w nich załatwić już wszystko!
Świat galerianek widziany okiem kamery
Dziś wchodzi do kin pełnometrażowy film Katarzyny Rosłaniec „Galerianki”. Poprzedziła ją szkolna etiuda tejże reżyserki, za którą otrzymała wiele nagród. „Galerianki” to opowieść o grupie warszawskich gimnazjalistek, które w centrach handlowych „polują” na sponsorów, którym w zamian za modne ciuszki lub luksusowe gadżety sprzedają swoje ciała.
Zanim jednak nakręcono „Galerianki”, w 2005 roku powstał wstrząsający reportaż „Szlaufy” Hanny i Adama Bogoryja-Zakrzewskich o prostytuujących się z dużo starszymi od siebie mężczyznami gimnazjalistkach. To ich historie były inspiracją do nakręcenia „Galerianek”, które możemy oglądać w kinach. Te dziewczyny istnieją, ten proceder nie jest wymysłem scenarzystów, te młode ciała faktycznie są sprzedawane za tanie świecidełka.
Morał?
Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać – wyznaje swoją filozofię życiową Milena, bohaterka filmowych „Galerianek”. Przejaskrawiony obraz współczesnych nastolatek, odartych z uczuć, zimnych, cynicznych, zepsutych, które „mieć” stawiają ponad „być”? Nie łudźmy się, że to tylko filmowa fikcja, że ten problem nas nie dotyczy. Otwórzmy szerzej oczy, pochylmy się nad tym problemem, zwłaszcza, że nie wziął się z powietrza.
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie - Andrzej Frycz Modrzewski poznał tę prawdę prawie 500 lat temu i choć dzisiaj dla niektórych brzmi to archaicznie, to prawda ta wciąż jest aktualna. Zanim więc potępimy bohaterki tego artykułu, zastanówmy się skąd czerpią wzorce, kto jest dla nich autorytetem, kto nim być powinien, ile im dajemy z siebie i czy to co dajemy, jest tym, czego młode dziewczyny potrzebują, żeby wyrosnąć na prawe, mądre, odpowiedzialne kobiety, dla których mimo wszystko „być” wygrywa z „mieć”.
