Dzisiaj jest niedziela, 03.12.23, imieniny: Franciszka, Ksawerego

Na sportowo

Apel do PZLA - wara od biegaczy amatorów

Autor: Ewa Inn, data dodania: 24-11-2014 Apel do PZLA - wara od biegaczy amatorów

Informacja o wprowadzeniu obowiązkowych licencji dla biegaczy amatorów obiegła kraj niczym Kenijczyk trasę Maratonu Berlińskiego. W biegowym światku zawrzało! Karta Biegacza? Licencja?  Każdy biegacz zachodzi w głowę, o co w tym wszystkim chodzi? A przecież od zawsze wiadomo, że gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę!


Biegacz nie pelikan

Polski Związek Lekkiej Atletyki dorabia do tego pomysłu ideologię, tłumaczy swój chytry plan troską o biegaczy polskich, myśląc, że to idioci, którzy łykają wszystko jak młode pelikany. Otóż nie! Dosyć, że nie wierzą w szczere intencje Związku, dosyć, że licencję uznają za szkodliwą dla pięknej inicjatywy sportu amatorskiego, to jeszcze wyrażają zdecydowany sprzeciw wobec ograniczania ich swobody!

Pięścią w oko

Licencja z amatorstwem ma tyle wspólnego co pięść z okiem. I tak jak oko w starciu z pięścią zawsze wychodzi na tym fatalnie, tak amatorzy skończą fatalnie w starciu z pazernym PZLA.

Związek myśli, że bez jego udziału sobie w naszym amatorskim bieganiu nie poradzimy? Jak do tej pory żyliśmy bez niego, no jak?! Jak organizatorzy wielotysięcznych imprez biegowych ogarniali do tej pory wszystkie sprawy, no jak?

Nagle zatroskany PZLA chce położyć łapę na tym, co od dawna jest już świetnie zorganizowane! Chce nam teraz usystematyzować bieganie, tworzyć wspólny kalendarz imprez, narzucając swój patronat, wymusić na biegaczach obowiązkowe badania lekarskie, rzecz jasna płatne i równie obowiązkowe ubezpieczenie.  Na osłodę obiecują zniżkę na sprzęt sportowy dla posiadaczy Karty Biegacza, a ja myślę, że powinni sobie te zniżki wsadzić w… swoje lekkoatletyczne buty.

A może by tak pozwolić nam cieszyć się bieganiem, jak było do tej pory? Świetnie wiemy, gdzie szukać kalendarzy biegowych – mądrzejsi od PZLA dawno wpadli na to, jak w tej kwestii pomóc biegaczom. Ubezpieczeń dodatkowych też nie potrzebujemy, bo przecież prawie wszyscy jesteśmy ubezpieczeni i czy umrzemy w ogródku przekopując grządki, czy na trasie maratonu, to nasza sprawa.

Niedźwiedzia przysługa

W Statucie PZLA czytamy: „Celami statutowymi Związku jest upowszechnianie, popularyzacja i podnoszenie poziomu lekkiej atletyki w Rzeczypospolitej Polsce.” O tak! Licencjami i przymusowymi ubezpieczeniami na pewno upowszechnicie i spopularyzujecie bieganie amatorskie w Polsce! W tymże samym Statucie czytamy też: ”Związek realizuje swoje cele w szczególności poprzez podejmowanie i wdrażanie przedsięwzięć zapewniających rozwój lekkiej atletyki”. Jeśli licencje mają być tym przedsięwzięciem, to już teraz mogę pogratulować Związkowi niedźwiedziej przysługi, jaką wyrządzi Bogu ducha winnym biegaczom! A jeśli Związkowcy nie zrozumieli aluzji, to napiszę wprost – najbardziej przysłużycie się rozwojowi amatorskiego biegania w Polsce, gdy zapomnicie o pomysłach wdrażania jakichkolwiek przedsięwzięć.

Zarżnąć wszystko co dobre – to takie polskie 

Każdy biegacz wie doskonale, jak wiele dobrego daje mu ta pasja. Wie też, że rywalizacja z innymi biegaczami nie tylko przynosi satysfakcję, ale także daje poczucie przynależności do wyjątkowej społeczności, którą łączy miłość do biegania. To sport, który jak żaden inny nie wymaga nakładów finansowych – wystarczą dobre buty i trochę wysiłku fizycznego. Po kieszeni, zwłaszcza tych mniej majętnych, biją jedynie imprezy biegowe, zwłaszcza te duże i prestiżowe. Ale każdy zapalony biegacz pragnie zmierzyć się na trasie z innymi amatorami i ze swoimi słabościami.

Co stanie się, gdy PZLA dziesiątkom tysięcy (lekko licząc) biegaczy postawi ultimatum – „wyskakuj z kasy albo zapomnij o startach”? Nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć decyzję przeciętnego amatora biegacza. Może okazać się, że na starcie ulubionych imprez nie zobaczymy już naszych koleżanek i kolegów, zwłaszcza tych, dla których już opłata startowa mocno nadwyrężała budżet domowy.

Ja też na pewno nie ugnę się dyktaturze PZLA. Nie będę startować i już. Pozostanę wierna ścieżkom parkowym, a gdy zatęsknię za imprezami, spojrzę na moje medale i wspomnę z westchnieniem piękne czasy, gdy Polski Związek Lekkiej Atletyki jeszcze nie ostrzył noża, którym dziś ma zamiar zarżnąć polskie bieganie amatorskie.


separ