Dzisiaj jest niedziela, 03.12.23, imieniny: Franciszka, Ksawerego

Na sportowo

Wielka siła w niewielkiej kobietce, czyli historia Gosi, która wyciska rekordy

Autor: Ewa Inn, data dodania: 02-07-2014 Wielka siła w niewielkiej kobietce, czyli historia Gosi, która wyciska rekordy

W niewielkim mieście na Dolnym Śląsku żyje kobieta z wielką pasją. Od 8 lat oddaje się z ogromnym zaangażowaniem dyscyplinie sportowej, dzięki której zdobyła nie tylko wiele tytułów, ale także serce ukochanego mężczyzny. Poznajmy historię 27-letniej Małgorzaty Hałas-Koralewskiej – niesamowitej dziewczyny ze Strzelina.


Pani Gosiu, jak rozpoczęła się Pani przygoda z podnoszeniem ciężarów?

To było około 8 lat temu, gdy byłam uczennicą wrocławskiej szkoły CEKiRON. Była to szkoła dla osób niepełnosprawnych z internatem. Kiedyś na korytarzu szkolnym zaczepił mnie Ryszard Tomaszewski, trener i wielokrotny mistrz paraolimpijski. On pierwszy dostrzegł we mnie potencjał i zaprosił mnie na zajęcia sportowe, które prowadził. Już po pierwszym treningu czułam, że to jest to, co chcę robić. Pierwsze lata treningu były jednak dla mnie zabawą.

Pomimo tego, że już jako juniorka zdobywałam medale i byłam mistrzynią Polski, tak naprawdę moja prawdziwa kariera rozpoczęła się 2 lata temu, gdy poznałam mojego obecnego męża. Był to okres, w którym miałam zamiar zrezygnować z treningów. Kilka niepowodzeń życiowych jak i zwykłych problemów o mały włos nie przekreśliło mojej kariery. Na szczęście Maciek też jest sportowcem, tak jak ja trenuje podnoszenie ciężarów. Szybko zmotywował mnie do wznowienia treningów, w których na co dzień mi pomaga.

Już po kilku miesiącach moje wyniki dzięki systematycznej i ciężkiej pracy zaczęły szybko się poprawiać, tak na prawdę w pół roku zrobiłam większy postęp, niż przez lata, które trenowałam wcześniej. Wraz z mężem coraz wyżej stawialiśmy moją poprzeczkę i dzięki ciężkiej pracy znalazłam się w punkcie, w którym jestem teraz.

Moi trenerzy Jerzy Mysłakowski oraz Mariusz Oliwa – trener kadry paraolimpijskiej przez cały czas wspierają nas w treningach i chyba tak jak ja wierzą w to, że jestem w stanie przywieść medal z paraolimpiady w Rio 2016. Korzystając z okazji pragnęim podziękować za całe wsparcie jakie od nich otrzymuję.

http://www.niepelnosprawni.pl/files/nowe.niepelnosprawni.pl/public/2015/malgorzata_halas.jpg

Czy startuje Pani wyłącznie w zawodach dla osób niepełnosprawnych?

Już nie. W 2014 roku rozpoczęłam rywalizację z osobami pełnosprawnymi. W marcu wystartowałam na Mistrzostwach Polski w Wyciskaniu w sprzęcie specjalistycznym (koszulki specjalistyczne), gdzie zajęłam 2 miejsce. Muszę dodać, że taka koszulka daje ok 30% siły więcej. Ja niestety ze względu na swoją budowę anatomiczną nie miałam takiej koszulki, ale jak równy z równym nawiązałam rywalizację.

W swojej wadze byłam jedyną zawodniczką, która startowała bez koszulki, a pomimo tego zajęłam 2 miejsce. Wyniki jakie zaczęłam osiągać, uświadomiły mnie, że mam szansę walczyć z najlepszymi o najwyższe laury.

Podczas tego sezonu wystartowałam na 12 imprezach i tylko 2 razy nie stałam na najwyższym stopniu podium. Po konsultacji z trenerem kadry Mariuszem Oliwą podjęliśmy decyzję, żeby sprawdzić się z zawodniczkami pełnosprawnymi podczas Mistrzostw Europy. Wiedziałam o tym, że jeśli marzę o medalu, muszę zejść o jedną kategorię wagową niżej. Przez ostatnie 10 dni przed startem zbijałam jeszcze 5 kg przy czym musiałam uważać na to, by nie stracić siły. Udało się, na wadze w Czeskim Trutnow miałam 59,90 kg więc cel osiągnięty. Udało mi się tam zdobyć złoty medal i ustanowić nowy rekord świata federacji GPC. Jak dotąd jest to mój największy sukces.

5 dni po Mistrzostwach Europy wystartowałam na Mistrzostwach Polski, gdzie również zwyciężyłam, poprawiając rekord Polski. Bez wątpienia moim idolem w tej dyscyplinie jest moja koleżanka Justyna Kozdryk, mam nadzieję, że już za 2 lata, tak jak kiedyś ona, zdobędę medal na paraolimpiadzie.

Wspomniała Pani o zrzuceniu 5 kg w ciągu 10 dni. Jaki ma Pani na to sposób?

Tak, to pytanie często mi jest zadawane. Ograniczyłam węglowodany do maksimum – jedyna dawka to 70g odżywki węglowodanowej. Starałam się jadać tylko gotowane mięso (piersi z kurczaka) z sałatkami i nabiał (chude twarogi). Do tego ćwiczenia aerobowe, 45 min. bieżni dziennie 5/5 (czyli 5 min. biegu na 5 min. szybkiego chodu), dodatkowo sauna ok 20 min. dziennie i basen. To moja recepta na zrzucenie wagi. Mogę się też pochwalić, że w przeciągu 14 miesięcy zeszłam z wagą około 20 kg, trzeba też mieć męża, który dopinguje a zarazem nie pozwala na podjadanie w nie odpowiednim czasie.

Jak wygląda codzienność mistrzyni?

Jestem szczęśliwą mężatką od czterech miesięcy. Mam kochanego psiaka rasy bulterier, którego adoptowaliśmy w kwietniu tego roku i który towarzyszy mi nie raz w wyjazdach na zawody.

W chwili obecnej trenuję 10-12 razy w tygodniu. Poza treningami pracuję zawodowo, bo bez tego nie byłoby szansy na zakup odżywek i kontynuowanie sportowej kariery. Jednak mam dobrą, zdalną pracę, którą łatwiej jest mi pogodzić z ciężkimi treningami. Poza tym moje szefostwo – Państwo Chudyk, właściciele firmy sprzątającej ”Koloryt” z Wrocławia, są moimi kibicami i zawsze wspierają mnie w tym, co robię, za co bardzo im dziękuję.

Najbliższe plany?

Zdecydowanie wyjazd na Mistrzostwa Świata w Argentynie. Niestety wyjazd ten jest uzależniony od tego, czy uda nam się zebrać fundusze i pozyskać sponsorów.

Szuka Pani wsparcia sponsorów. Czy pasja, której Pani się oddaje, jest kosztowna? Co generuje największe wydatki? Treningi, wyjazdy na zawody?

Tak niestety jest to pasja bardzo kosztowna. Wbrew temu co pewnie myśli większość osób, że wystarczą chęci i karnet na siłownię. Niestety z treningami wiąże się cała masa wydatków, począwszy od profesjonalnie  dobranej suplementacji, która kosztuje miesięcznie ok 600-800 zł, poprzez odnowę biologiczną, do kosztów związanych z wyjazdami na zawody, zakwaterowaniem itd.

 

W chwili obecnej chciałabym zrezygnować z większości startów w Polsce poza zawodami rangi mistrzowskiej  i zacząć rywalizację z najsilniejszymi kobietami świata. Niestety tu na przeszkodzie staje kwestia finansowa. Już na przełomie września i października rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w Argentynie, do których już się przygotowuję od kilku tygodni. Na zawodach w Międzylesiu w miniony weekend poprawiłam swój rekord życiowy a za razem swój rekord świata (nieoficjalnie) aż o 7,5 kg, wyciskając 102,5 kg. Jest to fantastyczny prognostyk przed MŚ w Argentynie, na  których bez wątpienia jestem w stanie walczyć o złoty medal. Niestety moje apele o wsparcie które zamieszczam w internecie pozostają bez echa i chyba tylko mnie zależy na tym, by promować nasz kraj, pokazując wszystkim, że najsilniejsze kobiety pochodzą właśnie z Polski. Na ten wyjazd potrzebna jest kwota 15 tyś. zł, lecz możliwość jej zebrania oddala się z każdym dniem.

Dlaczego brakuje zainteresowania tą dyscypliną?

Wyciskanie leżąc jest niestety dyscypliną amatorską, stąd ciągłe problemy z funduszami, poza tym wielu ludzi twierdzi, że to sport niewidowiskowy, a potencjalni sponsorzy wolą wspomagać 3 ligę piłki nożnej, niż rekordzistkę świata.

Na chwilę obecną jedyne wsparcie jakie otrzymuję, to pomoc Gminy Strzelin i Pani Burmistrz Doroty Pawnuk, za co dziękuję z całego serca. Bez tej pomocy nie byłyby możliwe tak liczne wyjazdy na zawody. W tym momencie jestem członkinią kadry paraolimpijskiej oraz kadry Polskiej Unii Trójboju Siłowego.

Mimo wszystkich trudności ja jednak cieszę się, że robię to, co kocham i wiem, że osiągnę wyznaczony cel, czyli medal w Rio.

Dziękuję Pani bardzo za rozmowę i życzę wielu kolejnych medali.


separ